poniedziałek, 15 października 2012

Odc. 10 What can we do?


Kto by się po Jay'u spodziewał konstruktywnego i w pełni obiektywnego opisu wydarzeń. Jak stara baba z targu musiał w najmniej stosownych momentach wtrącać swoje pięć groszy. Wracając do Jaya i jego opowieści:
- Wyglądało to tak, jakbyście byli połączeni jakąś niewidzialną nicią. Chemia między wami normalnie była tak gęsta, że aż prawie namacalna. Chyba jakbym spróbował przeciąć to wiążące porozumienie, odrzuciłoby mnie jak od czegoś pod napięciem. Pewnie wyglądałbym jak spalony kurczak - na widok jego miny nawet ja zaczęłam się śmiać od czego rozbolała mnie głowa. Chyba musiałam nieźle rąbnąć w coś twardego.
- Hej, do rzeczy! - upomniałam go.
- Już, już. No więc nie mogłem nic zrobić, jedynie czekać na rozwój wypadków. Nathan to płaksa (na co dostał od niego sójkę w bok), ale jeszcze nigdy nie słyszałem go tak przepełnionego emocjami. Każdy jakoś tam zaśpiewał swoją kwestię, ale przy jego wejściu brzmieliśmy jak gdaczące kury - nie no z nim nie da się wytrzymać!
- Zszedł ze sceny. Ja sam chciałem tam lecieć, nie wiem sam czy po niego, czy do ciebie ( zwrócił głowę w moją stronę), ale wiedziałem, że to poniekąd nie mój biznes. Nie należało się wtrącać. Jak podszedł do barierek, fanki oszalały. Myślałem, że rozniosą to ogrodzenie. Ochroniarze walczyli z całych sił, ale on nie wybrał żadnej. Dla niego istniałaś tylko ty - jego ton stał się aż nazbyt poważny. Wiecie jak to jest, jak ktoś kpi, może wyśmiewa jakąś podniosłą scenę naśladując jej ton wyrazu, nie? On właśnie tak brzmiał w tej chwili.
- Wiwatujące niewiasty tak bardzo napierały na ciebie swymi aparycjami, iż spodziewałem się rychło ujrzeć twe zacne trzewia - laski parsknęły śmiechem - ale nie było mi to dane, gdyż złożył na twych ustach niczym płatki róży delikatny niczym powiew zefirka pocałunek a w efekcie omdlenie twoje uchroniło cię przed śmiercią - zakończył swoją opowieść Jay.
- Tak, tak, wszystko to jest bardzo zacne, tylko mamy przerąbane - stwierdził Max.
- Dobrze, że to była ostatnia piosenka - dodał Tom - lada moment będzie tu nasz menago.
- Ej, to może ja spływam, co? - podniosłam się z kanapy
- Kto jak kto, ale ty zostajesz - powiedział Jay już normalnym tonem. Tylko Nathan się nie odzywał
- To wszystko moja wina - w końcu powiedział Nath. Miał spuszczoną głowę.
- To nie jest niczyja wina. Nad takimi rzeczami się nie panuje - odważyła się Kaśka. Wszyscy spojrzeliśmy na nią, na co się zarumieniła.
- No, w sumie tak, było widać, że nad tym nie panują - Max przyznał jej rację.
- Dobra, ale co na to powie szef? Jak my się z tego wytłumaczymy - martwił się Tom
Z korytarza co raz wyraźniej dobiegały mnie odgłosy rozmowy podniesionym tonem. Słyszałam przybliżający się tylko jeden głos, więc pewnie zdenerwowany rozmawiał przez telefon. Bez pukania rzeczony jegomość wtargnął do środka.
- Co mi powiecie na wasze usprawiedliwienie? - zakrzyknął od progu nie witając się
- Eee, no bo my właśnie.. . - jąkali się. To był czas na podjęcie przeze mnie inicjatywy.
- Jak domyślam się, jest pan menagerem chłopaków... - grzecznie zaczęłam - mówiłam szybko i płynnie by nie miał szans mi się wciąć dopóki nie powiem wszystkiego, co zamierzałam. Powiedziałam, że doszliśmy do wniosku, że to niczyja wina, a nawet ja jestem poszkodowana, jakby nie patrzeć, mam wielkiego guza na głowie, który do jutra ze dwa razy powiększy objętość. Przedstawiłam siebie i dziewczyny, poinformowałam, że nie jesteśmy jakimiś psychofankami, które planują omdlenia żeby się dostać za kulisy, a właściwie to w ogóle nie jesteśmy fankami bo znamy zespół od niedawna i prócz paru piosenek nie wiele o nim wiemy. Teraz trzeba było tylko jakoś zaspokoić media. Co najlepszego można było im powiedzieć?
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~~*~~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Co można powiedzieć mediom? Czekam na pomysły ;)
Ej, laski, tak mi słodzicie, że normalnie się rumienię :P. Jak byście mogły, byłabym wdzięczna za podpisywanie się pod komciami. Jak wszystkie jesteście anonimowe, to wygląda jakby jedna osoba pisała. Może tak jest? Jeśli nie to przekonajcie mnie o tym :).
~Green~

3 komentarze:

  1. Taśka jak zawsze ma rację. ;]
    Nawet Max przyznał mi rację. ;* :)
    Więc jeżeli Max tak mówi, to z pewnością ma rację. :)
    Odcinek - Bomba ! :)


    Od Taśki ; Paryżanki. ;)
    Buziaki ; ***

    OdpowiedzUsuń
  2. super to opowiadanie ciekawe, ekscytujące, miło się czyta i wogóle miałaś świetny pomysł na te opowiadanie ;P zycze weny :D - patka ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. myślę,że z Nathanem wspólnie zaradzilibyście paparazzi i to by w niczym nie przeszkadzało a w szczególności nie w karierze:) jeśli się kogoś kocha , to zrobi dla tej osoby wszystko:) a gdzie coś o Mnie;>_ a tu tylko Kasia i Kasia rozumiem,że Agatka jest mało ważna:( życzę Ci powodzenia w pisaniu nowych odcinków i tym razem myślę,że moja osoba zaistnieje ;P

    OdpowiedzUsuń