niedziela, 25 listopada 2012

W sprawie newki

W tym tygodniu nie jest wykluczony nowy odcinek :). Przepraszam was, trochę się opuściłam, ale rozumiecie, szkoła nawet nie daje mi pomyśleć o naszych chłopcach :(...

piątek, 2 listopada 2012

Odc. 12 Oczami Kaśki


Teraz specjalnie coś dla Taśki Paryżanki, która miała urodziny a ja jej obiecałam prezent :). Wprowadzam nową narrację.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Tymczasem u reszty
Oczami Kaśki.
Musiałam pozwolić jej jechać chociaż nie wiedziałam co powiem kiedy zostanę z nimi sama. Miałam jeszcze Agatę. Była w takim stanie. Ah ten Nathan. Przecież on doskonale wie jak działa na dziewczyny. Mati tylko zgrywa taką twardą. Kumpela i to wszystko. A wiem, że chciałaby się zakochać. Znam z opowiadań tego Gustawa. Faktycznie fajny facet. Materiał na przyjaciela. Tylko przyjaciela. Tym bardziej, że znam te jej rodzinne scysje. Jest zrażona bo jej matka z ojcem mają go za idealnego kandydata na męża. Buntowniczka nie z wyboru, ale z przymusu jeśli można tak powiedzieć. Ona chciałaby sama decydować o swoim życiu, ale wie, że nie może żeby "nie przynieść hańby rodzinie". Chociaż po tym co się teraz stało, stwierdzam, że za późno. Cecylia pewnie teraz zaśmiewa się ze swojej praprapra x razy wnuczki. Takie silne geny mogła przekazać tylko czarownica.
- Hej, Kaśka, jedziemy? - odezwał się Max śmiesznie akcentując moje imię.
- Eee, tak, jasne - czemu ja się zawsze muszę rumienić w takich momentach? Rozejrzałam się za Agatką. Flirtowała gdzieć po kątach. Uhh to jej hipnotajzing ajs. Tom był wprost zachwycony. Reszty też nie było nigdzie widać. Czyżby już pojechali? No dobrze, czyli wychodzi na to, że... O matko! Spędzę sam na sam Bóg jeden wie ile czasu z Maxem! Umrę! Widocznie stałam tam dalej jak pokraka bo Max zaczął się niecierpliwić. Położył rękę na moich plecach. Uuuh, gorąco. Szliśmy w stronę wyjścia. W sumie prowadził mnie bo nic nie widziałam oprócz jego ręki na moich plecach w wyobraźni prosząc go żeby zjechał choć ciut niżej. Jak na gentelmena przystało, zachowywał się nienagannie. Nie zjechał ani o centymetr. Otworzył drzwi i przepuścił mnie na zewnątrz. W zasięgu wzroku nie było żadnego auta. Domyśliłam się, że będzie trzeba podejść kawałek. Zawiało chłodem a ja zadrżałam. Bez słowa zdjął kurtkę i okrył mnie nią. Poczułam jego zapach. Ło Boże ile testosteronu. Miałam ochotę szarpać go jak dzika kuna w agreście*, ale powstrzymałam swoje rządze nie chcąc być od niego gorszą. Auto, jak mogłam się spodziewać miał wypasione do granic możliwości. Otworzył mi drzwi pasażera a sam chwilę później siedział obok za kierownicą.
- Dobrze się czujesz? - zapytał wyraźnie. Aha, zauważył, że nie byłam tak gadatliwa jak Mati. No ale jak ona się rozkręci... Zwłaszcza kiedy jest zdenerwowana, rzuca przekleństwami nie gorzej od wiejskiego szewca. Biedny Nathan będzie miał z nią przechlapane. Zastanawiam się gdzie się tak nauczyła? Nie ogląda telewizji, żyje we dworze jak królewna. Nie sądzę żeby tego uczyła dworska etykieta.
- Tak, tak. Mam nadzieję, że z Mati wszystko dobrze. A z kim jedzie Agata? - pytałam w czasie teraźniejszym bo nigdy nie wiadomo.
- Agata chyba dobrze się bawi z Tomem - uśmiechnął się lekko rozbawiony ale może i zasmucony? - chłopaki już pojechali kiedy ty byłaś zamyślona.
Przytaknęłam tylko bo z tego onieśmielenia nie wiedziałam co powiedzieć. On pierwszy mi się podobał z całego zespołu. We wszystkich teledyskach jaśniał mi jak gwiazda zaranna. A teraz siedziałam obok niego. Obecnego, żywego, NAMACALNEGO ;). Pogrążona w tych rozmyślaniach nie zauważyłam, że zajechaliśmy na miejsce.
- Jesteśmy - oznajmił Max - i nie martw się o Agatę. Wygląda na taką, która sobie poradzi. Jak chcesz to Mati jest na trzecim piętrze w 337, ale pewnie już śpi - w myślach byłam mu wdzięczna za dobór zrozumiałych słów.
- Tak, nie idę do niej teraz. W którym pokoju mieszkam? - Max nie powstrzymał uśmiechu na słowo "live", które sugerowało co innego niż miałam na myśli. Grunt, że zrozumiał.
- Zaprowadzę cię. Z resztą mieszkam obok - na to ostatnie chyba nie muszę mówić co sobie wyobraziłam. Z mojej mimiki można czytać jak z otwartej księgi i założę się, że wiedział co mi po głowie chodzi. Weszliśmy do recepcji. Babka za kontuarem dziwnie mnie zmierzyła wzrokiem. No tak, miałam na sobie jego kurtkę a mój "koczek a'la Kaśka" pewnie już nie wyglądał tak doskonale. Skurczyłam się pod jej spojrzeniem. Patrzyłam jak Max pewnie podchodzi do niej, bierze klucz i odwraca się do mnie z uśmiechem. Widząc moje speszenie objął mnie. Myślałam, że umrę. Recepcjonistka teraz już otwarcie się gapiła. Miałam to gdzieś. Max mnie obejmował. Hmmmmm. To nie było zdanie tylko takie wtrącenie, no ;). Wjechaliśmy windą. Otworzył drzwi.
- Dziękuję za odprowadzenie - szepnęłam
- To była dla mnie przyjemność - powiedział i pocałował mnie. W rękę. Szkoda, ale zawsze to coś.
Dzień się skończył.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Taśka, nie zabij mnie za te nowe cechy;D. Mam nadzieję, że się cieszysz z prezentu. Wiesz w jakich warunkach to pisałam. Aguś, dla Cb Słońce też było bo masz Tomusia.
~Green~
P.S.
Nie było sprawdzane więc mogą być błędy. Z góry sorki.

poniedziałek, 22 października 2012

Odc. 11 Super pomysł

Hej, Laski, mam dla Was bonusowy odcineczek. Super długi ze względu na to, że ostatnio była pełna 10 :D. Dotrwałyście ze mną do tego momentu, więc specjalnie dla was, odcinek 11.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Szliśmy z Nathanem pod rękę przez centrum Berlina. Nie kryliśmy się wcale. Jedynie dyskretnie podążał za nami ochroniarz. Już zauważyli nas ludzie, już biegną w naszym kierunku, już wołają o autografy, o zdjęcia, zadają pytania. A ja? Uśmiecham się smutno. Czyż to nie jest spełnienie marzeń nastolatki? Być dziewczyną Nathana Sykesa z The Wanted to nie byle co. Spodziewacie się, że za raz napiszę: "... i wtedy się obudziłam", ale zaskoczę was. To nie sen. To wszystko dzieje się na prawdę. Nie wiem tylko czy być szczęśliwa. Z jednej strony może i fajnie, ale z drugiej co powiedzą moi rodzice? Już widzę ojca jak z pogardą wypluwa, że jestem taka jak babka, krew Cecylii zawsze musi być "trafiona", niepełnowartościowa. Uśmiech schodzi z mojej twarzy. Nathan widzi to i przytula mnie. Ludzie wrzą. Zgodziłam się, bo chciałam wyplątać chłopaków z kłopotów, których sama byłam przyczyną. Myślałam, że uda mi się naprawić sytuację, a stało się jeszcze gorzej. Straciliśmy kontrolę. Na szczęście ochroniarz w porę interweniuje. Zanim naprą na nas, zanim swoją ciekawskością i głodem cudzej biografii zbiją nas z nóg, rozedrą na strzępy. Odpycha tłumy wdzierające się do naszej prywatności, zabierające nam szczęście. Zanim wyssą ostatnią kroplę, jesteśmy bezpieczni. Płaczę. Nie szlocham, nie łkam spazmatycznie łapiąc powietrze. Łzy tylko płyną mi po policzkach.  Nath przytula mnie, czule głaszcze po plecach i głowie. Nie zważa na to, że jego koszula jest już mokra. Cicho śpiewa piosenkę, słowa przeznaczone tylko dla moich uszu, sączą się jak słodka ambrozja z jego do mojego serca. Stoimy w ciemnym zaułku, przeznaczeni tylko dla siebie, odgrodzeni ciałem ochroniarza od wścibskich ludzi, bezpieczni. Czuję ciepło drugiego ciała, spływa na mnie uspokojenie, oddala niepokojące myśli. Nić porozumienia łączy mnie z nim jak dotąd z nikim innym. Ja wiem, że on mnie rozumie. Nie muszę tłumaczyć. On czuje to samo. Nie wiem jak będzie wyglądała moja przyszłość. Nawet nie wiem co się stanie za dziesięć minut. Czy dzikie tłumy nie przedrą się tu, gdzie jesteśmy, czy jutro będziemy jeszcze żyć? Mogę umierać. Byle razem.
- Co powiemy? Hej, co wy powiecie - Jane* się zaśmiała - wy naważyliście piwa, wy musicie je wypić. Ja wam tylko pomogę, mam świetny pomysł.
- My naważyliśmy piwa? To Nathan! - oburzył się Tom
- Nathan, Nathan. Mów co chcesz, ale jesteśmy zespołem i jest coś takiego jak "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego" - odparował Jay (uhuhu rymnęło mi się :P)
- Jay ma rację - powiedział milczący dotąd Siva. Wszyscy popatrzyliśmy na niego. Jego poważna mina nie wróżyła nic dobrego. On jak zwykle pierwszy uświadamiał sobie coś, co do reszty trafiało chwilę później - niech Jane mówi, może to będzie rzeczywiście najlepsze wyjście - Siva zazwyczaj się nie udzielał, ale jeśli już, zawsze mądrze.
- Zostaniecie parą! - radośnie wykrzyknęła Jane
- Że kim? - wytrzeszczyłam oczy
- P-a-r-ą - przeliterowała. Bałam się spojrzeć na drugą zainteresowaną stronę. Jane coś tam jeszcze gadała, ale docierały do mnie pojedyncze słowa.  Dopiero później ułożyłam sobie sens, Że tak nie będzie takiej sensacji, że całują się z pierwszą lepszą fanką, a jednocześnie przyciągną większe zainteresowanie upublicznioną "dziewczyną", o której nikt dotąd nie wiedział.
- Halo, halo! Ziemia do młotka - Jay szturchnął zamyślonego Nathana.  Sama podskoczyłam wyrwana z zamyślenia. Uświadomiłam sobie, że nawet z nim nie rozmawiałam twarzą w twarz. O matko. To wszystko takie skomplikowane. Jakby myśląc o tym samym, odezwał się:
- Słuchajcie, odwieźcie dziewczyny do hotelu - zwrócił się do chłopaków- a ja pojadę z Matyldą - ciekawe skąd wie jak mam na imię. Pewnie laski mu powiedziały. Wszyscy się zgodzili. Ja byłam w takim szoku, że nie umiałam się ruszyć. Nathan patrzył na mnie wyczekująco żebym się ruszyła, ale tyłek przyrósł mi do kanapy. Tyle myśli tłoczyło się w mojej głowie, że nie zaprotestowałam gdy mnie objął i wyprowadził z pomieszczenia. Poszliśmy, jak mniemam, do tylnego wyjścia. Nawet mój zmysł ogarniania wszystkiego i dbania o wszystkich mnie opuścił. Miałam nadzieję, że dziewczyny wiedziały co mają robić. Wyszliśmy na chłodne, rześkie powietrze. Wszędzie było ciemno. To i ręka Natha, która była już zdecydowanie za nisko, otrzeźwiły mnie.
- Czekaj no. Co tu się w ogóle dzieje? Czy ja jestem w ukrytj kamerze?! - Wiecie jak to wygląda jak ktoś tak idzie i nagle przystaje bo mu się żaróweczka nad główką zapaliła, nie? Ja tak wyglądałam. Nathan też przystanął i popatrzył na mnie czy nie żartuję. Zaśmiał się, ale nie dołączyłam do niego, więc się trochę zmieszał.
- Nie jesteś w ukrytej kamerze. Masz rację, to wszystko dzieje się trochę za szybko,  a ja się nawet nie przedstawiłem. Jestem Nathan Sykes z The Wanted - podał mi rękę. Ej, to już zakrawało na ironię. Mimo wszystko podjęłam grę.
- Matylda, dla przyjaciół Mati - uścisnęłam jego rękę, ale nie podałam nazwiska bo i tak by go nie wymówił.
- Powiedziałeś, że wieziesz mnie do hotelu, co to za miejscówa? My z dziewczynami miałyśmy spać gdzie indziej.
- Byłaś nieprzytomna przez dwie godziny. W tym czasie wszystko załatwiliśmy. Dziewczyny będą z tobą w tym samym pokoju tylko pojadą z chłopakami. My musimy pogadać.
- Oo, musimy pogadać, no nie domyśliłabym się - gniewnie zmróżyłam oczy. Widząc to uśmiechnął się tak, że moje serce wywinęło koziołka.
- Mati, słuchaj, jeśli będziesz współpracować, pójdzie nam to sprawniej - porozumiewawczo poruszył brwiami, a ja oczywiście stosownie do ogółu sytuacji musiałam się roześmiać.
- No dobra, oboje jesteśmy w to zaangażowani. Nie mam lepszego pomysłu. Poza tym jestem wykończona i boli mnie głowa.
- Taaa, głowa to zawsze wymówka - jakby tylko to usłyszał.
- Heej, do rzeczy - szturchnęłam go w ramię - odwieź mnie do tego hotelu bo zasnę na stojąco a jutro pogadamy.
Wsiedliśmy do jego auta, pachnącego jakoś tak przyjemnie, że jakbym nie była taka zmęczona, na pewno bym go za to skomplementowała. Już miałam go pytać co z moim autem, ale ubiegł mnie informując, że odprowadzili je na strzeżony parking. Kluczyki spoczywały w mojej kieszeni. W czasie jazdy cicho grała muzyka. Dobre nagłośnienie nie powodowało drażniących szumów, to też niedługo zasnęłam. Obudziło mnie delikatne potrząśnięcie i delikatny głos Nathana. Byliśmy na miejscu. Nie wiem czy dobrze zrozumiałam bo mówił po angielsku a ja byłam zaspana, ale wydawało mi się, że zaproponował mi zaniesienie mojej szanownej osoby wprost do łóżeczka. Noł łej - pomyślałam i wygramoliłam się z auta. Będąc jeszcze połową siebie we śnie, nie protestowałam gdy złapał mnie za rękę. Oparłam się o niego. Bił od niego jakiś spokój połączony z czymś pozytywnym. Nie ładnie mnie wykorzystywać kiedy praktycznie śpię, ale on się nie przejmował. Skierowaliśmy się wprost do windy, później do pokoju. Ostatnie co pamiętam to jak zdjął mi buty i bluzę i otulił kołdrą. Odpłynęłam do krainy snów.
- Hej, Mati, wstawanko - moim językiem, co znów mnie zaskoczyło, posłużył się mój wieczorny odprowadziciel, budząc mnie.
- Jeszcze pięć minutek - wystękałam przewracając się na bok. W odpowiedzi poczułam wczorajszy zapach, pewnie jego perfum i cień zasłaniający mi światło. Otworzyłam oczy. Jego twarz była jakieś pięć centymetrów od mojej.
- Wstajemy! - krzyknął po czym szybko się odsunął. Dobrze zrobił bo ze strachem zerwałam się z łóżka i pewnie rypnęłabym w niego.
- Gdzie ja jestem? Co się dzieje? - z przestrachem rozglądałam się po nieznanym pomieszczeniu
- Później będzie czas na wyjaśnienia - już ciągnął mnie ku, jak mniemam, łazience. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w przygotowane ciuchy. Już w aucie wyjaśniał mi plan. Jechaliśmy do centrum Berlina polansować się na " zakochaną parkę". Chwilę tam jechaliśmy, więc miałam czas na rozmyślania. Wczorajsze wydarzenia powróciły jak kac. Negatywne skutki spontanicznego działania. Nie przewidziałam, że może się tak stać. Co będzie dalej? Ale oto byliśmy już na miejscu. Musieliśmy wejść w swoje role. Ochroniarz już na nas czekał.
Szliśmy z Nathanem pod rękę przez centrum Berlina. Nie kryliśmy się wcale. Jedynie dyskretnie podążał za nami ochroniarz. Już zauważyli nas ludzie, już biegną w naszym kierunku, już wołają o autografy, o zdjęcia, zadają pytania. A ja? Uśmiecham się smutno. Czyż to nie jest spełnienie marzeń nastolatki? Być dziewczyną Nathana Sykesa z The Wanted to nie byle co. Spodziewacie się, że za raz napiszę: "... i wtedy się obudziłam", ale zaskoczę was. To nie sen. To wszystko dzieje się na prawdę. Nie wiem tylko czy być szczęśliwa. Z jednej strony może i fajnie, ale z drugiej co powiedzą moi rodzice? Już widzę ojca jak z pogardą wypluwa, że jestem taka jak babka, krew Cecylii zawsze musi być "trafiona", niepełnowartościowa. Uśmiech schodzi z mojej twarzy. Nathan widzi to i przytula mnie. Ludzie wrzą. Zgodziłam się, bo chciałam wyplątać chłopaków z kłopotów, których sama byłam przyczyną. Myślałam, że uda mi się naprawić sytuację, a stało się jeszcze gorzej. Straciliśmy kontrolę. Na szczęście ochroniarz w porę interweniuje. Zanim naprą na nas, zanim swoją ciekawskością i głodem cudzej biografii zbiją nas z nóg, rozedrą na strzępy. Odpycha tłumy wdzierające się do naszej prywatności, zabierające nam szczęście. Zanim wyssą ostatnią kroplę, jesteśmy bezpieczni. Płaczę. Nie szlocham, nie łkam spazmatycznie łapiąc powietrze. Łzy tylko płyną mi po policzkach.  Nath przytula mnie, czule głaszcze po plecach i głowie. Nie zważa na to, że jego koszula jest już mokra. Cicho śpiewa piosenkę, słowa przeznaczone tylko dla moich uszu, sączą się jak słodka ambrozja z jego do mojego serca. Stoimy w ciemnym zaułku, przeznaczeni tylko dla siebie, odgrodzeni ciałem ochroniarza od wścibskich ludzi, bezpieczni. Czuję ciepło drugiego ciała, spływa na mnie uspokojenie, oddala niepokojące myśli. Nić porozumienia łączy mnie z nim jak dotąd z nikim innym. Ja wiem, że on mnie rozumie. Nie muszę tłumaczyć. On czuje to samo. Nie wiem jak będzie wyglądała moja przyszłość. Nawet nie wiem co się stanie za dziesięć minut. Czy dzikie tłumy nie przedrą się tu, gdzie jesteśmy, czy jutro będziemy jeszcze żyć? Mogę umierać. Byle razem.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jak się podobało?:P
Mam zaje*iście ważne pytanie i proszę nie pominąć odpowiedzi na nie w komach. Otóż czy czytałbybyście dalej to opowiadanko jeśli wplotłabym w nie losy One Direction? Proszę szczerze bo mam pewną koncepcję, ale potrzebuję waszych odpowiedzi.
~Green~

środa, 17 października 2012

I found you :)

Hej, lasencje moje <3
Dziś nie będzie odcinka, bo:
Mam dla was takiego newsa, że padniecie! Może już to widziałyście, ale i tak wstawiam:

http://www.youtube.com/watch?v=5r8G3SEGIV0&feature=player_embedded

Dostałam od Ady, mojej bff, którą kocham :**

W ogóle to przeżywałam punkt kulminacyjny (wiecie o co mi chodzi ;) jak to oglądałam. Zobaczcie co Siva robi jak ta laska coś gada do Nathana. A wgl jak oni wyglądają no brak słów dla ich seksualności, gorącości i nie wiem co jeszcze, ale bym brała <33.
Umieją się bić, Max jaki bonzo wywalił go do góry nogami:D. Świetnie na nim leży ta marynauka. Obczajcie drugą solówkę Nathanka. Jestem zazdrosna <wrrrr> i mam nowe marzenie: chcę być uratowana z niewoli przez The Wanted.
Jak wyciągają z wody tę skrzynkę, wyglądają jak jakiś gang :P.
Co o tym sądzicie?
~Green~

poniedziałek, 15 października 2012

Odc. 10 What can we do?


Kto by się po Jay'u spodziewał konstruktywnego i w pełni obiektywnego opisu wydarzeń. Jak stara baba z targu musiał w najmniej stosownych momentach wtrącać swoje pięć groszy. Wracając do Jaya i jego opowieści:
- Wyglądało to tak, jakbyście byli połączeni jakąś niewidzialną nicią. Chemia między wami normalnie była tak gęsta, że aż prawie namacalna. Chyba jakbym spróbował przeciąć to wiążące porozumienie, odrzuciłoby mnie jak od czegoś pod napięciem. Pewnie wyglądałbym jak spalony kurczak - na widok jego miny nawet ja zaczęłam się śmiać od czego rozbolała mnie głowa. Chyba musiałam nieźle rąbnąć w coś twardego.
- Hej, do rzeczy! - upomniałam go.
- Już, już. No więc nie mogłem nic zrobić, jedynie czekać na rozwój wypadków. Nathan to płaksa (na co dostał od niego sójkę w bok), ale jeszcze nigdy nie słyszałem go tak przepełnionego emocjami. Każdy jakoś tam zaśpiewał swoją kwestię, ale przy jego wejściu brzmieliśmy jak gdaczące kury - nie no z nim nie da się wytrzymać!
- Zszedł ze sceny. Ja sam chciałem tam lecieć, nie wiem sam czy po niego, czy do ciebie ( zwrócił głowę w moją stronę), ale wiedziałem, że to poniekąd nie mój biznes. Nie należało się wtrącać. Jak podszedł do barierek, fanki oszalały. Myślałem, że rozniosą to ogrodzenie. Ochroniarze walczyli z całych sił, ale on nie wybrał żadnej. Dla niego istniałaś tylko ty - jego ton stał się aż nazbyt poważny. Wiecie jak to jest, jak ktoś kpi, może wyśmiewa jakąś podniosłą scenę naśladując jej ton wyrazu, nie? On właśnie tak brzmiał w tej chwili.
- Wiwatujące niewiasty tak bardzo napierały na ciebie swymi aparycjami, iż spodziewałem się rychło ujrzeć twe zacne trzewia - laski parsknęły śmiechem - ale nie było mi to dane, gdyż złożył na twych ustach niczym płatki róży delikatny niczym powiew zefirka pocałunek a w efekcie omdlenie twoje uchroniło cię przed śmiercią - zakończył swoją opowieść Jay.
- Tak, tak, wszystko to jest bardzo zacne, tylko mamy przerąbane - stwierdził Max.
- Dobrze, że to była ostatnia piosenka - dodał Tom - lada moment będzie tu nasz menago.
- Ej, to może ja spływam, co? - podniosłam się z kanapy
- Kto jak kto, ale ty zostajesz - powiedział Jay już normalnym tonem. Tylko Nathan się nie odzywał
- To wszystko moja wina - w końcu powiedział Nath. Miał spuszczoną głowę.
- To nie jest niczyja wina. Nad takimi rzeczami się nie panuje - odważyła się Kaśka. Wszyscy spojrzeliśmy na nią, na co się zarumieniła.
- No, w sumie tak, było widać, że nad tym nie panują - Max przyznał jej rację.
- Dobra, ale co na to powie szef? Jak my się z tego wytłumaczymy - martwił się Tom
Z korytarza co raz wyraźniej dobiegały mnie odgłosy rozmowy podniesionym tonem. Słyszałam przybliżający się tylko jeden głos, więc pewnie zdenerwowany rozmawiał przez telefon. Bez pukania rzeczony jegomość wtargnął do środka.
- Co mi powiecie na wasze usprawiedliwienie? - zakrzyknął od progu nie witając się
- Eee, no bo my właśnie.. . - jąkali się. To był czas na podjęcie przeze mnie inicjatywy.
- Jak domyślam się, jest pan menagerem chłopaków... - grzecznie zaczęłam - mówiłam szybko i płynnie by nie miał szans mi się wciąć dopóki nie powiem wszystkiego, co zamierzałam. Powiedziałam, że doszliśmy do wniosku, że to niczyja wina, a nawet ja jestem poszkodowana, jakby nie patrzeć, mam wielkiego guza na głowie, który do jutra ze dwa razy powiększy objętość. Przedstawiłam siebie i dziewczyny, poinformowałam, że nie jesteśmy jakimiś psychofankami, które planują omdlenia żeby się dostać za kulisy, a właściwie to w ogóle nie jesteśmy fankami bo znamy zespół od niedawna i prócz paru piosenek nie wiele o nim wiemy. Teraz trzeba było tylko jakoś zaspokoić media. Co najlepszego można było im powiedzieć?
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~~*~~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Co można powiedzieć mediom? Czekam na pomysły ;)
Ej, laski, tak mi słodzicie, że normalnie się rumienię :P. Jak byście mogły, byłabym wdzięczna za podpisywanie się pod komciami. Jak wszystkie jesteście anonimowe, to wygląda jakby jedna osoba pisała. Może tak jest? Jeśli nie to przekonajcie mnie o tym :).
~Green~

piątek, 12 października 2012

Odc. 9 Może małe buzi-buzi?

Publiczność posłusznie wykonała serię gwizdów i aplauzów po czym zaczęła się piosenka. Było to "Heart Vacancy". Tym razem mój wzrok złapał Max. Nie spodziewałabym się, ale tym razem zareagowałam trochę inaczej.
Wstałam z miejsca, ciągle utrzymując z Maxem kontakt wzrokowy. Czułam się jakby śpiewał do mnie. Ściemniało się już, więc to był idealny moment na to co chciałam zrobić. Kojarzycie teledysk do tej piosenki? Chłopcy śpiewają w starym, romantycznym mieście a jednocześnie pokazują jak publiczność ogląda film na świeżym powietrzu. Dziewczyna wchodzi na koniec do starego czarno-białego filmu. I ja, zamiast telefonu wyciągnełam zapalniczę, pstryknęłam i podniosłam do góry. Pierwsza zareagowała Ada przyzwyczajona do mojej nieobliczalności. Zapaliła wyświetlacz w telefonie. Dziewczyny za raz poszły w nasze ślady. Po chwili uniesione ręce z zapalniczkami lub telefonami miał cały nasz sektor. Chłopaki uśmiechali się promiennie i już jawnie śpiewali tę piosenkę dla nas. Bujałam się spokojnie w rytm ogarnięta magiczną aurą jaką roztaczali chłopcy i migoczące w górze światełka. Gdy piosenka się skończyła, przemówił Jay:
- Dziękujemy za pomysłowość z tymi zapalniczkami i telefonami, jak zwykle, dziewczynie w czapce. Brawa dla niej poproszę! - Tutaj ludzie zaczęli klaskać. Ukłoniłam się nieśmiało. 
- Następna piosenka będzie trochę szybsza. Nasze najnowsze "Chasing the Sun". - Gromkie brawa i zaczęło się. Wyciągnęłam laski pod scenę bo w sektorze vip była taka możliwość. Było już tam sporo ludzi. Po kilku następnych piosenkach my nadal tam byłyśmy, a mikrofon przejął Nath:
- Zwolnimy nieco tempo. Piosenka o zdradzie. "Warzone". Usiadł do pianina i zaczął grać. Przypomniałam sobie moje pierwsze chwile z tym zespołem.To było tak niedawno, a ja już czułam z nimi jakąś więź. To on był pierwszym, którego poznałam. Pierwsze razy bywają trudny, ale ten sprawił mi przyjemność. Bo czyż to nie przyjemność, zwłaszcza dla fana, poznać osobiście obiekt swoich westchnien? 
I can't believe I had to see Nie mogę uwierzyć, musiałem to zobaczyć 
The girl of my dreams cheating on me                Dziewczyna z moich marzeń zdradza mnie
The pain you caused                                         Ból, który spowodowałaś
 has left me dead inside                                     zostawił mnie martwym w środku
I'm gonna make sure you regret that night     Zamierzam się upewnić, że żałujesz tej nocy
Jego przejmujący głos przepełniony był emocjami. W tej chwili rozumiałam ból, przeżywałam go razem z nim. Gdy doszło do refrenu i Max śpiewał, Nathan odszedł od pianina i zrobił coś czego bym się nie spodziewała. Może kiedyś, ale nie w tej chwili. Spodziewałabym się raczej, że przeżycia te są tak osobiste, że nie zechce ich podzielić z nikim. Zszedł ze sceny. Wolnym krokiem szedł przy barierce odzielającej publiczność od sceny. Serce biło mi co raz szybciej w miarę jak zbliżał się do mnie. Gdy się zatrzymał, był bokiem do mnie, a moje serce biło już tak szybko, że nie zliczyłabym uderzeń. Odwrócił się. Jego spojrzenie napotkało moje. Nie wiem co działo się na około. Byliśmy tylko on i ja. Poczułam się z nim kompatybilna. Wyciągnął rękę. Podałam mu swoją. Śpiewał patrząc mi się prosto w oczy. Nasze daszki bliźniaczych czapek niemal się stykały. Nasze usta dzieliły tylko jego słuchawka z mikrofonem (tańczyli, that's why nie mikrofon). Później był koniec piosenki, zdjął słuchawkę, zbliżył się bardziej. Nastała ciemność.
Obudziły mnie jakieś głosy:
- Co ty sobie wyobrażałeś! - to był chyba Max
- Nie wiem, po prostu czułem, że muszę to zrobić! Nie miałeś tak nigdy? - Nathan
- Wiesz co teraz będzie? Media oszaleją! Nie chcę być złą wróżką, ale to może zwiastować nawet nasz koniec! - Tom
- Tom, chyba przesadzasz, od jedengo pocałunku niczyja kariera nie dobiegła końca. - Jay
Za raz, uno momento, jakiego pocałunku? W ogóle gdzie ja jestem i co ja tu robię? 
- Jakiego pocałunku? - zapytałam cicho. Ktoś musiał mnie usłyszeć bo nagle w okół mnie zrobiło się gęsto.
- Obudziłaś się - stwierdził Siva - często mdlejesz?
Zemdlałam? No śmiechu warte! Niby od czego?
-Może małe buzi-buzi z Nathankiem tym razem na ocucenie? - Tom zaczął go przedrzeźniać cmokając mu nad uchem
- Chłopaki, spokój - uciszyłam ich - co ja tu robię? Jakie buzi-buzi z Nathankiem do cholery?
- Nathan opowiedz jej - zakomenderował Max 
Chłopak ochoczo zbliżył się, a na widok jego oczu znów zrobiło mi się słabo. Widząc moją minę, odszedł na krok.
- Jay, może lepiej ty to zrób bo znów zemdleje. 
- Dobra, więc z mojej perspektywy było to tak...
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~~*~~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Opowieść Jaya w następnym odcinku. Proszę. Odcinek pisany po męczącym tygoniu o 00 w piątek. Chora usypiam na siedząco, ale czego to się nie robi dla czytających ... ;)
~Green~

środa, 19 września 2012

Odc. 8 W końcu koncert! :)


      Grał jakiś support, nie zwróciłam uwagi. Jacyć kolorowo ubrani chłopcy zagrzewali do śpiewania z nimi piosenek, ale ja nie byłam w stanie. Całą mnie pogrążyło myślenie o niebiesko - zielonych oczach Nathana, zmysłowych ustach Maxa, pięknej karnacji Sivy i słodkim uśmiechu Jay'a. Ci chłopcy, no mężyźni jakby nie patrzeć, wywrócili mój świat do góry nogami. Nie byłoby mnie tu gdybym wtedy nie poszła do Helenki. Ba! Nawet jakbym oglądała inną stację w tv. Czas mi się dłużył, nie mogłam się doczekać. Czułam pole podniecenia dziewczyn rosnące wokół mnie. Nawet Agata była podekscytowana, chociaż ten zespół jest jej obojętny. Samo to, że wymyśliłyśmy taki przekręt żeby wyrwać się na koncert do innego państwa. Jakie to nieodpowiedzialne, ale jaka adrenalina! W tym momencie przyciemniono światła, na scenie widać było mgłę. Widownia ucichła. Wrzawa wybuchła na nowo wraz z pierwszymi dźwiękami "Glad you came". Pierwszy śpiewał Max i też pierwszy pojawił się na scenie. Ludzie krzyczeli tak głośno, że przebijali się nawet przez osłony w naszym sektorze vip. Jednak tutaj było inaczej. Słyszałam słowa, które śpiewał mimo tego, że wstęp jest bardzo delikatny. Chwila muzyki i wyszedł Nathan. Śpiewając rozglądał się po ludziach. Doszedł i do naszego sektora. Popatrzył się na nas i uśmiechnął. Kaśka mało nie padła z wrażenia. Poklepałam ją po plecach. To dopiero pierwszy song! Później wychodzili pozostali, jak zwykle wyglądali świetnie. Gdy dźwięki pierwszej piosenki ucichły, aplauz wzmógł się na sile. Max uciszył wszystkich.
- Witajcie! Nazywamy się The Wanted. Wykonamy dla was kilka utworów. Mamy nadzieję, że będziecie się świetnie bawić! - mikrofon przejął Nathan
- Cieszymy się, że tu jesteśmy, zachęcamy oczywiście do śpiewania razem z nami. Dziewczyno z sektora vip, dobry wybór - na te słowa dotknął swojej czapki
Dziewczyny popatrzyły się na mnie. Wszyscy popatrzyli się na mnie. Tylko ja w całym sektorze miałam czapkę na głowie. Zdjęłam ją przyglądając się podejrzliwie. Była identyczna jak ta Natha. Uśmiechnęłam się do niego na co puścił mi oczko.
- Dość tych flirtów - przerwał nam Jay na co publiczność zaśmiała się równo jak w sitcomach - jedziemy!
Rozbrzmiały pierwsze nuty "Lightning". Nathana zwrócił na nas uwagę całego zespołu. Ja tam byłam zadowolona. Dziewczyny chyba nie przywykły do takich sytuacji, ale też były podekscytowane. Uśmiech nie schodził mi z twarzy kiedy chłopcy ciągle na nas zerkali. 
- I've been addicted to you                                     Jestem uzależniony od ciebie
since the first hit,                                                      od pierwszego wejrzenia
Out of control like a surge of electric                        Poza kontrolą, jak napięcie elektryczne
Yeah,                                                                  Yeah ;),
Your skin                                                            Twoja skóra,
The touch,                                                                Dotyk,
The kiss,                                                                  Pocałunek
The rush too much                                                Za duży pośpiech
And here it comes.                                                I to się zbliża.
Kiedy Nathan śpiewał te słowa, patrzył mi się prosto w oczy i czułam jakby to się odnosiło do mnie, jakby tymi swoimi pięknymi oczami zaglądał do mojej duszy. W mojej wyobraźni wszystko to miało miejsce. Już pierwsza linijka dała mi moc wykonawczą. Usiłowałam sobie wytłumaczyć, że takie rzeczy się zdarzają. Ja, taka niezdobyta, grająca niedostępną i bez najmniejszego problemu bawiąca się męskimi sercami, teraz sama dałam się podbić. Czułam się jak zahipnotyzowana. Jego głos działał na mnie jak zaklinacz na węża. Już zaczynało mi się robić gorąco, kiedy odwrócił wzrok. Był refren a ja czułam, że policzki mi płoną. Niesamowite co jakiś tam jeden Nathan Sykes potrafił ze mną zrobić za sprawą jednego spojrzenia! Kiedy piosenka się skończyła, przemówił Max:
- Dzisiejszy koncert nie pozwala nam zaprosić nikogo na scenę, a zrobilibyśmy to chętnie chociażby ze względnu na naszego drogiego Nathanka (puścił do niego oczko a Nath się uśmiechnął i spuścił wzrok). Dlatego myślę, że w imieniu nas wszystkich chcielibyśmy następną piosenkę zadedykować dziewczynie w czapce i jej koleżankom! Brawa dla nich poproszę!
Publiczność posłusznie wykonała serię gwizdów i aplauzów po czym zaczęła się piosenka. Było to "Heart Vacancy". Tym razem mój wzrok złapał Max. Nie spodziewałabym się, ale tym razem zareagowałam trochę inaczej.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
No ja mam nadzieję, że się podobało ;P. W końcu odcinek o chłopakach. Czy któryś z chłopaków podbije serce Matyldy? A może kórejś z jej koleżanek? Czytajcie w nextach ;).
~Green~