poniedziałek, 22 października 2012

Odc. 11 Super pomysł

Hej, Laski, mam dla Was bonusowy odcineczek. Super długi ze względu na to, że ostatnio była pełna 10 :D. Dotrwałyście ze mną do tego momentu, więc specjalnie dla was, odcinek 11.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Szliśmy z Nathanem pod rękę przez centrum Berlina. Nie kryliśmy się wcale. Jedynie dyskretnie podążał za nami ochroniarz. Już zauważyli nas ludzie, już biegną w naszym kierunku, już wołają o autografy, o zdjęcia, zadają pytania. A ja? Uśmiecham się smutno. Czyż to nie jest spełnienie marzeń nastolatki? Być dziewczyną Nathana Sykesa z The Wanted to nie byle co. Spodziewacie się, że za raz napiszę: "... i wtedy się obudziłam", ale zaskoczę was. To nie sen. To wszystko dzieje się na prawdę. Nie wiem tylko czy być szczęśliwa. Z jednej strony może i fajnie, ale z drugiej co powiedzą moi rodzice? Już widzę ojca jak z pogardą wypluwa, że jestem taka jak babka, krew Cecylii zawsze musi być "trafiona", niepełnowartościowa. Uśmiech schodzi z mojej twarzy. Nathan widzi to i przytula mnie. Ludzie wrzą. Zgodziłam się, bo chciałam wyplątać chłopaków z kłopotów, których sama byłam przyczyną. Myślałam, że uda mi się naprawić sytuację, a stało się jeszcze gorzej. Straciliśmy kontrolę. Na szczęście ochroniarz w porę interweniuje. Zanim naprą na nas, zanim swoją ciekawskością i głodem cudzej biografii zbiją nas z nóg, rozedrą na strzępy. Odpycha tłumy wdzierające się do naszej prywatności, zabierające nam szczęście. Zanim wyssą ostatnią kroplę, jesteśmy bezpieczni. Płaczę. Nie szlocham, nie łkam spazmatycznie łapiąc powietrze. Łzy tylko płyną mi po policzkach.  Nath przytula mnie, czule głaszcze po plecach i głowie. Nie zważa na to, że jego koszula jest już mokra. Cicho śpiewa piosenkę, słowa przeznaczone tylko dla moich uszu, sączą się jak słodka ambrozja z jego do mojego serca. Stoimy w ciemnym zaułku, przeznaczeni tylko dla siebie, odgrodzeni ciałem ochroniarza od wścibskich ludzi, bezpieczni. Czuję ciepło drugiego ciała, spływa na mnie uspokojenie, oddala niepokojące myśli. Nić porozumienia łączy mnie z nim jak dotąd z nikim innym. Ja wiem, że on mnie rozumie. Nie muszę tłumaczyć. On czuje to samo. Nie wiem jak będzie wyglądała moja przyszłość. Nawet nie wiem co się stanie za dziesięć minut. Czy dzikie tłumy nie przedrą się tu, gdzie jesteśmy, czy jutro będziemy jeszcze żyć? Mogę umierać. Byle razem.
- Co powiemy? Hej, co wy powiecie - Jane* się zaśmiała - wy naważyliście piwa, wy musicie je wypić. Ja wam tylko pomogę, mam świetny pomysł.
- My naważyliśmy piwa? To Nathan! - oburzył się Tom
- Nathan, Nathan. Mów co chcesz, ale jesteśmy zespołem i jest coś takiego jak "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego" - odparował Jay (uhuhu rymnęło mi się :P)
- Jay ma rację - powiedział milczący dotąd Siva. Wszyscy popatrzyliśmy na niego. Jego poważna mina nie wróżyła nic dobrego. On jak zwykle pierwszy uświadamiał sobie coś, co do reszty trafiało chwilę później - niech Jane mówi, może to będzie rzeczywiście najlepsze wyjście - Siva zazwyczaj się nie udzielał, ale jeśli już, zawsze mądrze.
- Zostaniecie parą! - radośnie wykrzyknęła Jane
- Że kim? - wytrzeszczyłam oczy
- P-a-r-ą - przeliterowała. Bałam się spojrzeć na drugą zainteresowaną stronę. Jane coś tam jeszcze gadała, ale docierały do mnie pojedyncze słowa.  Dopiero później ułożyłam sobie sens, Że tak nie będzie takiej sensacji, że całują się z pierwszą lepszą fanką, a jednocześnie przyciągną większe zainteresowanie upublicznioną "dziewczyną", o której nikt dotąd nie wiedział.
- Halo, halo! Ziemia do młotka - Jay szturchnął zamyślonego Nathana.  Sama podskoczyłam wyrwana z zamyślenia. Uświadomiłam sobie, że nawet z nim nie rozmawiałam twarzą w twarz. O matko. To wszystko takie skomplikowane. Jakby myśląc o tym samym, odezwał się:
- Słuchajcie, odwieźcie dziewczyny do hotelu - zwrócił się do chłopaków- a ja pojadę z Matyldą - ciekawe skąd wie jak mam na imię. Pewnie laski mu powiedziały. Wszyscy się zgodzili. Ja byłam w takim szoku, że nie umiałam się ruszyć. Nathan patrzył na mnie wyczekująco żebym się ruszyła, ale tyłek przyrósł mi do kanapy. Tyle myśli tłoczyło się w mojej głowie, że nie zaprotestowałam gdy mnie objął i wyprowadził z pomieszczenia. Poszliśmy, jak mniemam, do tylnego wyjścia. Nawet mój zmysł ogarniania wszystkiego i dbania o wszystkich mnie opuścił. Miałam nadzieję, że dziewczyny wiedziały co mają robić. Wyszliśmy na chłodne, rześkie powietrze. Wszędzie było ciemno. To i ręka Natha, która była już zdecydowanie za nisko, otrzeźwiły mnie.
- Czekaj no. Co tu się w ogóle dzieje? Czy ja jestem w ukrytj kamerze?! - Wiecie jak to wygląda jak ktoś tak idzie i nagle przystaje bo mu się żaróweczka nad główką zapaliła, nie? Ja tak wyglądałam. Nathan też przystanął i popatrzył na mnie czy nie żartuję. Zaśmiał się, ale nie dołączyłam do niego, więc się trochę zmieszał.
- Nie jesteś w ukrytej kamerze. Masz rację, to wszystko dzieje się trochę za szybko,  a ja się nawet nie przedstawiłem. Jestem Nathan Sykes z The Wanted - podał mi rękę. Ej, to już zakrawało na ironię. Mimo wszystko podjęłam grę.
- Matylda, dla przyjaciół Mati - uścisnęłam jego rękę, ale nie podałam nazwiska bo i tak by go nie wymówił.
- Powiedziałeś, że wieziesz mnie do hotelu, co to za miejscówa? My z dziewczynami miałyśmy spać gdzie indziej.
- Byłaś nieprzytomna przez dwie godziny. W tym czasie wszystko załatwiliśmy. Dziewczyny będą z tobą w tym samym pokoju tylko pojadą z chłopakami. My musimy pogadać.
- Oo, musimy pogadać, no nie domyśliłabym się - gniewnie zmróżyłam oczy. Widząc to uśmiechnął się tak, że moje serce wywinęło koziołka.
- Mati, słuchaj, jeśli będziesz współpracować, pójdzie nam to sprawniej - porozumiewawczo poruszył brwiami, a ja oczywiście stosownie do ogółu sytuacji musiałam się roześmiać.
- No dobra, oboje jesteśmy w to zaangażowani. Nie mam lepszego pomysłu. Poza tym jestem wykończona i boli mnie głowa.
- Taaa, głowa to zawsze wymówka - jakby tylko to usłyszał.
- Heej, do rzeczy - szturchnęłam go w ramię - odwieź mnie do tego hotelu bo zasnę na stojąco a jutro pogadamy.
Wsiedliśmy do jego auta, pachnącego jakoś tak przyjemnie, że jakbym nie była taka zmęczona, na pewno bym go za to skomplementowała. Już miałam go pytać co z moim autem, ale ubiegł mnie informując, że odprowadzili je na strzeżony parking. Kluczyki spoczywały w mojej kieszeni. W czasie jazdy cicho grała muzyka. Dobre nagłośnienie nie powodowało drażniących szumów, to też niedługo zasnęłam. Obudziło mnie delikatne potrząśnięcie i delikatny głos Nathana. Byliśmy na miejscu. Nie wiem czy dobrze zrozumiałam bo mówił po angielsku a ja byłam zaspana, ale wydawało mi się, że zaproponował mi zaniesienie mojej szanownej osoby wprost do łóżeczka. Noł łej - pomyślałam i wygramoliłam się z auta. Będąc jeszcze połową siebie we śnie, nie protestowałam gdy złapał mnie za rękę. Oparłam się o niego. Bił od niego jakiś spokój połączony z czymś pozytywnym. Nie ładnie mnie wykorzystywać kiedy praktycznie śpię, ale on się nie przejmował. Skierowaliśmy się wprost do windy, później do pokoju. Ostatnie co pamiętam to jak zdjął mi buty i bluzę i otulił kołdrą. Odpłynęłam do krainy snów.
- Hej, Mati, wstawanko - moim językiem, co znów mnie zaskoczyło, posłużył się mój wieczorny odprowadziciel, budząc mnie.
- Jeszcze pięć minutek - wystękałam przewracając się na bok. W odpowiedzi poczułam wczorajszy zapach, pewnie jego perfum i cień zasłaniający mi światło. Otworzyłam oczy. Jego twarz była jakieś pięć centymetrów od mojej.
- Wstajemy! - krzyknął po czym szybko się odsunął. Dobrze zrobił bo ze strachem zerwałam się z łóżka i pewnie rypnęłabym w niego.
- Gdzie ja jestem? Co się dzieje? - z przestrachem rozglądałam się po nieznanym pomieszczeniu
- Później będzie czas na wyjaśnienia - już ciągnął mnie ku, jak mniemam, łazience. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w przygotowane ciuchy. Już w aucie wyjaśniał mi plan. Jechaliśmy do centrum Berlina polansować się na " zakochaną parkę". Chwilę tam jechaliśmy, więc miałam czas na rozmyślania. Wczorajsze wydarzenia powróciły jak kac. Negatywne skutki spontanicznego działania. Nie przewidziałam, że może się tak stać. Co będzie dalej? Ale oto byliśmy już na miejscu. Musieliśmy wejść w swoje role. Ochroniarz już na nas czekał.
Szliśmy z Nathanem pod rękę przez centrum Berlina. Nie kryliśmy się wcale. Jedynie dyskretnie podążał za nami ochroniarz. Już zauważyli nas ludzie, już biegną w naszym kierunku, już wołają o autografy, o zdjęcia, zadają pytania. A ja? Uśmiecham się smutno. Czyż to nie jest spełnienie marzeń nastolatki? Być dziewczyną Nathana Sykesa z The Wanted to nie byle co. Spodziewacie się, że za raz napiszę: "... i wtedy się obudziłam", ale zaskoczę was. To nie sen. To wszystko dzieje się na prawdę. Nie wiem tylko czy być szczęśliwa. Z jednej strony może i fajnie, ale z drugiej co powiedzą moi rodzice? Już widzę ojca jak z pogardą wypluwa, że jestem taka jak babka, krew Cecylii zawsze musi być "trafiona", niepełnowartościowa. Uśmiech schodzi z mojej twarzy. Nathan widzi to i przytula mnie. Ludzie wrzą. Zgodziłam się, bo chciałam wyplątać chłopaków z kłopotów, których sama byłam przyczyną. Myślałam, że uda mi się naprawić sytuację, a stało się jeszcze gorzej. Straciliśmy kontrolę. Na szczęście ochroniarz w porę interweniuje. Zanim naprą na nas, zanim swoją ciekawskością i głodem cudzej biografii zbiją nas z nóg, rozedrą na strzępy. Odpycha tłumy wdzierające się do naszej prywatności, zabierające nam szczęście. Zanim wyssą ostatnią kroplę, jesteśmy bezpieczni. Płaczę. Nie szlocham, nie łkam spazmatycznie łapiąc powietrze. Łzy tylko płyną mi po policzkach.  Nath przytula mnie, czule głaszcze po plecach i głowie. Nie zważa na to, że jego koszula jest już mokra. Cicho śpiewa piosenkę, słowa przeznaczone tylko dla moich uszu, sączą się jak słodka ambrozja z jego do mojego serca. Stoimy w ciemnym zaułku, przeznaczeni tylko dla siebie, odgrodzeni ciałem ochroniarza od wścibskich ludzi, bezpieczni. Czuję ciepło drugiego ciała, spływa na mnie uspokojenie, oddala niepokojące myśli. Nić porozumienia łączy mnie z nim jak dotąd z nikim innym. Ja wiem, że on mnie rozumie. Nie muszę tłumaczyć. On czuje to samo. Nie wiem jak będzie wyglądała moja przyszłość. Nawet nie wiem co się stanie za dziesięć minut. Czy dzikie tłumy nie przedrą się tu, gdzie jesteśmy, czy jutro będziemy jeszcze żyć? Mogę umierać. Byle razem.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jak się podobało?:P
Mam zaje*iście ważne pytanie i proszę nie pominąć odpowiedzi na nie w komach. Otóż czy czytałbybyście dalej to opowiadanko jeśli wplotłabym w nie losy One Direction? Proszę szczerze bo mam pewną koncepcję, ale potrzebuję waszych odpowiedzi.
~Green~

6 komentarzy:

  1. No , no , no. ;) Szalejesz, Green ! ;]
    Nie wiedziałam, że historia z Nathanem zajdzie aż tak daleko. :)
    Aż boję się pomyśleć, co dalej się wydarzy. ;]
    Czekam na następny odcinek. ;)

    Taśka ; Paryżanka. ;)
    ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojojoj ;] Taśko Paryżanko Twoje komentarze są na prawdę wyczerpujące;]

      Usuń
    2. A z kim mam przyjemność ;> ?

      Usuń
  2. Odcinek fajny polecam wszystkim do przeczytania go:) historia z Nathanem jest niewątpliwie bardzo romantyczna aż Ci zazdroszczę Green:** a co do One Direction uważam,że na razie powinnaś zaczekać, aby wpleść ich w opowieść :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, zaczekam bo od razu to by było za dużo:).

      Usuń
  3. super ; ) kiedy nowy rozdzial?

    OdpowiedzUsuń